Mówiąc o Kuchennym Kredensie zawsze podkreślam, że jedną z motywacji do prowadzenia moich kulinarnych poszukiwań jest nie tylko ciekawość historyczna czy nieukrywany sentyment do tego okresu w historii, ale także – element czysto praktyczny. W przepisach z końca XIX i początków XX wieku regularnie znajduję potrawy, które są idealnym uzupełnieniem domowych smaków w moim domu i odpowiedzią na moje kuchenne bolączki.
Jedną z nich – i śmiem pokusić się o wysunięcie tezy, że nie tylko w moim domu – jest kwestia dodatków do obiadu.
Żadna to sztuka znaleźć przepis na mięso czy rybę w najróżniejszych odsłonach. Ba! Gdyby się człowiek uparł, zapewne mógłby jeść je w innej odsłonie w każdym z 365 dni w roku. Dużo gorzej przedstawia się jednak kwestia tego, co do niego podać. Ziemniaki, kasze, kluski, ryż – w dzisiejszym świecie ich repertuar zdaje się być dość mocno ograniczony, a sposoby podania nieco monotonne. A szkoda, bo czasem taka niepozorna kasza, czy choćby i ziemniaki przygotowane w nietuzinkowy sposób mogą nie tylko zmienić codzienny, domowy obiad w posiłek, który można nazwać uroczystym, ale też serwowane samodzielne – służyć za osobne danie obiadowe czy kolację.
Największą chyba sztuką w kuchni domowej jest właśnie ta mityczna umiejętność stworzenia „czegoś” tanim kosztem i przy niewielkim wysiłku. Łatwo powiedzieć, trudniej jednak takie „coś” zrobić. Czytając między wierszami kart historii życia codziennego kobiet przed laty nie ulega wątpliwości, iż w tej właśnie kulinarnej żonglerce nie miały sobie równych. I nic dziwnego – coraz trudniejsze warunki gospodarcze i sytuacja choćby w kwestii podejmowania pracy zarobkowej przez całe rzesze kobiet bezpośrednio wpływała na życie codzienne i to, co pojawiało się na stołach. Pomimo skromnych nieraz budżetów, kuchnia przed wojną była zróżnicowana a panie domu traktowały ten obowiązek z najwyższą powagą szukając ciekawych i niebanalnych pomysłów na domowe posiłki. Dziś z tego doświadczenia i my możemy czerpać pełnymi garściami.
Kulinarną ciekawość Polek szczególnie dobrze widać było na łamach magazynów dla Pań z początków XX wieku czytając listy do redakcji z rozlicznymi prośbami o publikację przepisów odpowiadających na konkretne, codzienne dylematy czytelniczek. To właśnie ta „życiowość” odróżniała je od receptur, które znaleźć można było w książkach kucharskich. Te bywały zazwyczaj bogatsze, tradycyjne, wymagające czasu i całej listy składników. Jednym słowem – zupełnie tak, jak dzisiaj.
W czasopismach natomiast kobiety zachęcano do kulinarnych eksperymentów, oszczędności, użytkowania produktów sezonowych i ekonomicznego spożytkowania resztek. Paniom podsuwano również niektóre potrawy regionalne czy zagraniczne. Szczególnie tych ostatnich Polki były bardzo ciekawe. Pamiętajmy, że w odróżnieniu od dzisiejszych realiów, w których od przepisów z najdalszego zakątka świata dzieli nas wpisanie odpowiedniej frazy w wyszukiwarkę internetową, jeszcze całkiem niedawno receptura przywieziona przez kogoś z zagranicznej wyprawy i smak nowego dania były furtką do eksploracji innej kultury i miłą nowinką, która stać się mogła z marszu tematem do ciekawej rozmowy.
Jednym z przepisów, którego nie znalazłam w żadnej z książek, a w gazecie dla pań właśnie jest ten na wykorzystanie kaszy, jajek i ostrego sera do przygotowania zapiekanych klusek przypominających nieco kopytka. Koncept, przyznacie – banalnie prosty, a jednak nigdy nie przyszedł mi do głowy. Efekt zdecydowanie przerósł moje oczekiwania a ja znalazłam również pierwowzór dania, z którym wcześniej nigdy się nie zetknęłam. To włoskie Gnocchi alla romana.
Przytoczona receptura zakładała nadanie kluskom kształtu leniwych pierogów, ale sam kształt nie ma tu większego znaczenia. Ja zdecydowałam się na wykorzystanie foremki do ciastek by wyciąć z masy kawałki o okrągłym kształcie. Zdecydowanie łatwiej ułożyć je w tej formie w estetyczny sposób.
Nie w kształcie jednak rzecz, a w smaku. Jak ta kasza smakuje! Dzięki dodatkowi parmezanu i masła po krótkim czasie w piekarniku uzyskujemy coś, co określić można jako prawdziwe comfort food. Jedzenie, które cieszy duszę w chłodne jesienno-zimowe popołudnia. Kluseczki wychodzą cudownie chrupiące na zewnątrz, pachnące skwierczącym jeszcze serem i wspaniale miękkie, aksamitne w środku. Sycące, ale nie do przesady. Wspaniale będą komponować się z każdym chyba, nawet najprostszym sosem, ale równie dobrze można je przygotować jako samodzielne danie, na przykład z sałatką, żeby uśpić wyrzuty sumienia rachujące już w myślach ilość kalorii. Pal sześć jednak z nimi – ten smak wart jest naprawdę grzechu!
Gotową masę musimy rozsmarować i zostawić do zastygnięcia tak, by możliwe było wykrojenie z niej kształtów. By gotowy efekt prezentował się estetycznie, masę dobrze jest wygładzić przed zastudzeniem maczając łyżkę lub szpatułkę w zimnej wodzie. Ten sam zabieg będzie również pomocny przy formowaniu klusek.
Nie przejmujcie się jeśli po ułożeniu kształty nie będą idealne – wszystko i tak będzie wyglądać fantastycznie gdy całość się zrumieni w piekarniku.
f
11 komentarzy
warszawski
15 stycznia, 2020 at 11:44Wygląda pysznie ;)
ogrodnik
22 stycznia, 2020 at 10:18Wygląda pysznie. Myślę, że jest to bardzo pożywne danie. Ciekawe połączenie z roślinami do dekoracji.
warszawski
3 lutego, 2020 at 14:29Ooooojeju jak to super wygląda chyba dziś zrobię ;)
Thomas
8 maja, 2020 at 09:39Danie wygląda obłędnie. Musze go spróbować. :-)
kamila
6 lipca, 2020 at 13:15wow, wygląda imponująco! Spróbuję zrobić, czy szklanka w przepisie to 250ml?
Delektujemy
21 października, 2020 at 10:12Kolejny wspaniały i bardzo, ale to bardzo smaczny przepis! Uwielbiam Twój blog. Można tu znaleźć cudowne dania:)
Quadra
8 listopada, 2020 at 13:45Bardzo mnie zaciekawiłaś swoimi wpisami i zaczynam je testować w mojej kuchni. To dla mnie nowe smaki, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Kasza w takim wydaniu to bardzo ciekawy dodatek do obiadu. Smakuje całej mojej rodzinie i często zastępujemy nim ziemniaki. Nie testowałam jeszcze przepisów na słodkości, ale na pewno będą równie pyszne :-)
Ajvar
25 stycznia, 2021 at 09:57Noooo, wygląda smakowicie. No i zdjęcia bardzo fajne.
Ala
18 maja, 2021 at 17:16Bardzo ciekawy pomysł! Podobną kaszę często serowała moja babcia. Zawsze nam bardzo smakowała. Sama nigdy czegoś takiego nie przygotowywałam. Moja mama też nie znała przepisu, a to ona najczęściej podsuwa mi pomysły na dania. Na pewno wypróbuję. Jestem ciekawa czy smakuje tak samo jak ta, którą pamiętam z czasów dzieciństwa :-)
orta_sekerli
7 grudnia, 2021 at 07:43Zrobiłam, bardzo smaczne, ale mase miałam dużo rzadszą. Mimo że trzymałam ją w lodówce prawie cały dzień, nie szło wykrawać kształtów, a jedynie przełożyłam masę łyżką. podczas pieczenia wszystko się zlało w jeden placek, ale i tak było dobre :)
Smakosz
4 lutego, 2023 at 14:06Gazetowe przepisy promują zagraniczne drogie produkty, także warzywa. Kto dziś o kaszy mannej czy kaszce krakowskiej, grysikiem zwanej, pamięta? A które dziecko karmione musli czy inna kukurydza ( korn fleksy) zje kasze manna z rodzynkami na śniadanie…