Najlepsze kasztany są … oczywiście, że w deserach! Doskonale komponują się z wanilią, kardamonem, karmelem czy czekoladą. Ale nie tylko. Kasztanów używać można również z powodzeniem do nadziewania mięs, indyka na przykład, i proceder taki z powodzeniem stosowały nasze prababki. Z kasztanów przyrządzano różnego rodzaju kremy, lody i wymyślne desery. Odnoszę wrażenie, że w przedwojennej kuchni składnik ten cieszył się dużo większą popularnością niż ma to miejsce obecnie.
W starych książkach kucharskich i poradnikach dużą wagę przykładano także do sposobu podania potrawy, nawet jeśli sama w sobie nie była żadnym szczególnym rarytasem. I tak desery z kasztanów, choć zasadniczo takie same – opierające się na kasztanowym puree z dodatkiem wanilii, cukru i śmietanki – występowały w najrozmaitszych formach. Była zatem piramida z kasztanów z czekoladą, smażone krokiety z kasztanów w sosie morelowym, był kasztanowy mozaik (masę kasztanową zalecano do jego przygotowania podzielić na cztery części, z których każdą zabarwić innym składnikiem – żółtkami, siekanymi pistacjami, czekoladą i pianą z białek i stosownie poukładać dla podkreślenia uzyskanych kontrastów). Były także desery i kremy mrożone oraz wariant w cieniu powyższych propozycji wstydliwie wręcz prosty – kasztany z bitą śmietaną w pucharku. Pomysł na niego przywędrować na polskie stoły z całą pewnością prosto z Francji, gdzie analogiczny deser znany jest pod nazwą Mont Blanc. To ostatnie rzecz jasna skusiło mnie najbardziej ze względu na minimalne nakłady pracy własnej, którą jak wiadomo po Wielkanocnym maratonie kulinarnym należy stosownie oszczędzać, w przeciwnym wypadku zrazi się człowiek do gotowania na całe tygodnie, albo i nie daj Boże w ogóle – na dobre. Coś na osłodę chłodnych jednak ostatnio wieczorów też by się jednak przydało!
Kasztany w sezonie jesienno zimowym bez większych problemów kupić można świeże. Ich łupiny w takim wypadku nacinamy na krzyż i gotujemy w wodzie ok 20 minut – umożliwi to ich późniejsze obranie. Do procederu samego obierania zaangażować można całą rodzinę oszczędzając sobie tym samym czasu i cierpliwości. Kasztany takie gotuje się następnie w mleku z wanilią do miękkości. Jak nic, zajęcie w sam raz na długie, zimowe wieczory. Tym, którzy z braku świeżych kasztanów lub braku cierpliwości bawić się w takie rzeczy nie mogą, współczesność przychodzi z pomocą w postaci obgotowanych już kasztanów pakowanych próżniowo lub gotowego puree w puszce. Z dwojga złego, polecam już zrobić puree samodzielnie z tych pakowanych. Deser urozmaicać można na różne sposoby – dodatkiem czekolady, dekoracją z siekanych pistacji, kieliszkiem rumu. Ja na deser przełożyłam warstwą siekanych karmelizowanych kasztanów a na spód przygotowałam sos waniliowy. Jeśli idzie o dekorację deseru, możliwości są niemal nieskończone. W oryginalnym przepisie zalecano przykryć masę kasztanową warstwą ubitej śmietany na kształt piramidy, a całość przybrać makaronikami lub biszkoptami. Pycha!
- 400 g kasztanów jadalnych
- 300 ml śmietany kremówki
- kill łyżek cukru pudru
- wanilia, opcjonalnie: kieliszek rumu
- mleko
- Kasztany w łupinach ponacinać i gotować w osolonej wodzie ok 20-30 minut. Po tym czasie ostudzić i obrać z łupin. Następnie gotować w mleku z dodatkiem wanilii i łyżki cukru do miękkości. Śmietanę ubić z dodatkiem cukru pudru.
- Miękkie kasztany zblendować lub rozdrobnić na gładką masę przy użyciu maszynki do mielenia lub praski do ziemniaków. Połączyć z niewielką ilością ubitej śmietany, kieliszkiem rumu oraz łyżką cukru pudru. Tak przygotowaną masę nakładać do pucharków i ubrać bitą śmietaną.
5 komentarzy
tynka
20 kwietnia, 2017 at 07:08Wygląda zjawiskowo!
Kasztany jadłam tylko raz…pieczone na “dziurawej” patelni…na słono…przepyszne!
Monika
8 maja, 2017 at 19:28Też zawsze czekam na nie cały rok! <3
Beata, Magazyn Kuchenny
1 maja, 2017 at 16:59Fantastyczny retro deser!
Monika
8 maja, 2017 at 19:23Naprawdę jest pyszny! Pozdrawiam serdecznie!
Aga
12 października, 2022 at 13:03Kasztany w formie deseru jadłam ma Węgrzech. Były tak przygotowane jak w tym przepisie. Obłędny smak pozostał do dziś. Nigdy nie jadłam coś tak fenomenalnego!!