Domowe tabletki na kaszel i ból gardła

No i stało się – i w naszym domu także rozpanoszył się już na dobre grasujący już wszędzie chyba wirus otwierając tym samym oficjalnie tegoroczny sezon jesienny! Opór stawiamy dzielnie i nieustająco, wspomagając się w miarę możliwości naturalnymi sposobami na wszelkie te dolegliwości bo bez sensu przecież zupełnie by dodatkowo maltretować organizm chemicznymi specyfikami, które w ogólnym rozrachunku nic poza chwilowym maskowaniem objawów i tak dobrego nie robią (więcej o domowych sposobach na przeziębienie pisałam w ubiegłym roku TU).

Wiem, że wiele z Was również staje obecnie przed podobną misją ratowania siebie lub bliskich z jesiennej infekcji, co bardziej dzielne z nas – łącząc oba scenariusze tej batalii jednocześnie, tym bardziej więc cieszę się, że podsunąć dziś mogę pomysł na skuteczną broń w tej trudnej walce! Nieodłącznym objawem przeziębienia czy infekcji wirusowej jest zazwyczaj kaszel lub ból gardła a stosownym na te dolegliwości remedium – syrop lub tabletki na gardło.

W cytowanym wyżej wpisie wspominałam o tym jak stosować napary z ziół na kaszel– w moim odczuciu metoda ta bije inne zupełnie na głowę. Nie czarujmy się jednak, jeśli pomimo wszystko absolutnie musimy jednak tacy zakasłani iść do pracy albo na ten przykład osoba chora zostaje w domu na kilka godzin sama zakopana pod ciepłą pierzyną – nie będzie sobie przecież co trzy godziny trawiona gorączką parzyć ziółek i potrzebujemy jakiegoś sprytniejszego sposobu. Rozwiązaniem będą w takiej sytuacji ziołowe tabletki na kaszel, ból gardła czy bierz czort te dolegliwości – choćby dla smaku, który poprawi samopoczucie chorego!

Odkrycie, ze sama w domowym zaciszu mogę zrobić takie tabletki było dla mnie absolutnie oszałamiające. Do tego stopnia, że powstałym specyfikiem obdarowałam wszystkich dookoła, czy im kaszel dolegał czy nie. I jakkolwiek zrobienie domowego ciasta budzi powszechną radość i zainteresowanie, tak domowe cukierki ziołowe to już coś zupełnie niespotykanego. Zwłaszcza, że takie domowe można zrobić z dowolnej mieszanki składników, których akurat na naszą dolegliwość potrzebujemy zamiast zdając się na to co producent gotowego specyfiku akurat sobie lepiej czy gorzej wymyślił.

Zabierając się do całego procederu po raz pierwszy podchodziłam do tego przedsięwzięcia cokolwiek sceptycznie – no bo jak to tabletki w domu? Jako, że nakłady na ich wykonanie są jednak właściwie żadne nie było odwrotu i spróbować musiałam bo pal sześć kaszel – ciekawość by mnie przecież na miejscu zeżarła!

Jak widzicie na zdjęciu – tabletki może i nie najpiękniejsze ale wyszły i a jakże! działają! Pachną i smakują – słowo daję – zupełnie jak jedne z popularnych cukierków ziołowych na gardło! Zdaje się, że w Internecie dostać można nawet specjalne formy sylikonowe do robienia cukierków – jeśli chcecie poczynić taką inwestycję to już w ogóle Wasze domowe leki nie będą ustępować ani kroku tym ze sklepowych półek!

Jedyną wadą jaką obiektywnie dostrzegam to że tak przygotowane tabletki są, pomimo że twarde, to jednak w jakimś umiarkowanym stopniu wciąż nieco klejące i nawet przesypane cukrem pudrem – trzymane w cieple potrafią się nieco sklejać. Jeśli ktoś ma pomysł jak można by temu zaradzić – upraszam gorąco o podpowiedź!

Wad innych poza wyżej wymienioną nie dostrzegam już wcale. Naturalne, tanie, smaczne i co najważniejsze – skuteczne. No wstyd by chociaż nie spróbować!

Kilka uwag technicznych ważnych:

• Tabletki przygotowywane są na bazie miodu, jednak ze względu na bardzo wysoką temperaturę, której ów miód poddajemy niewiele co z jego cennych właściwości poza smakiem pozostaje (nie łudźcie się również, że tabletki ze sklepu czymkolwiek się w tym względzie różnią) . Z tego też względu do ich wykonania weźmy jakiś normalny miód – nie żadne wymyślne i niebotycznie drogie odmiany bo zwyczajnie nie zrobi to w tym wypadku większej różnicy
• Do przygotowania cukierków weźmy dość głęboki garnek bo karmelowo-ziołowa masa pieni się i buzuje niemiłosiernie! W dodatku cholerstwo czasem potrafi jeszcze pryskać! Żeby nie było, że nie uprzedzałam! Obchodzić się z tym trzeba arcyostrożnie, nie nachylać się nad garnkiem za bardzo, nie próbować karmelu dotykać ani – niech ręka Boska broni! – nie próbować koniuszkiem języka czy może to już, bo się po prostu niechybnie poparzymy! Mikstura będzie gorąca okrutnie i w postępowaniu z nią należy zachować wszelkie środki ostrożności. W ogóle polecam się za to zabierać z dużą dozą zdrowego rozsądku i jeszcze zdrowszej ostrożności!
• By sprawdzić czy mikstura jest gotowa, wystarczy wlać jej odrobinę do szklanki bardzo (naprawdę bardzo!) zimnej wody – najlepiej takiej z lodem. Masa powinna momentalnie zastygnąć w zupełnie twardy kawałek. Jeśli tak się nie stało – nie ma rady – trzeba jeszcze chwilę pogotować.
• Cukierki najlepiej formować na silikonowej macie, papierze do pieczenia lub nakładając porcje wylewając masę bezpośrednio na cukier puder.
• Formując pastylki musimy działać szybko – karmel stygnąc będzie stopniowo gęstniał i zaczną tworzyć się z niego nitki skutecznie uniemożliwiając wylewanie kolejnych porcji. Nie ma się zatem co z nimi zbytnio babrać tylko raz dwa działać
• Zanim zaczniecie mnie głośno przeklinać przy zmywaniu zastygniętego karmelu z łyżki i garnka – zalejcie je po prostu gorącą wodą i zostawcie na chwilę w świętym spokoju – wszystko się pięknie samo rozpuści!

Tak przygotowane tabletki można sobie kilka razy dziennie ssać lub rozpuścić w gorącej wodzie i wypić.

Spróbujecie?