Jaka chałka jest każdy wie i pewnie jeszcze z dzieciństwa doskonale pamięta. Słodka, pachnąca drożdżami i wanilią, delikatna i cudownie puszysta. Idealna posmarowana tylko zimnym, świeżym masłem i koniecznie obsypana solidnie kruszonką! Bo i co to niby miałaby być za chałka bez kruszonki?! Zanim zresztą kromka takiego pieczywa wylądowała na talerzu i doczekała wspomnianego masła pamiętam, że zazwyczaj kruszonki na chałce mało co już zostawało bo wszyscy co chwila już ją cichcem podskubywali.
W chałce w ogóle jest coś magicznego i pomimo, że nie gości przecież na stołach codziennie – u większości ludzi wywołuje jak najcieplejsze skojarzenia i budzi pewien rodzaj nostalgii. Na myśl od razu przychodzi ten słodki zapach unoszący się w domu oraz wspomnienia dzieciństwa, kiedy zapijało się taką chałkę – tu już były różne szkoły – mlekiem, gorącym kakao czy bawarką.
Być może ze względu na swój nietuzinkowy kształt, misterne sploty i owianą nutą tajemnicy historię, chałka jawi nam się jako coś wyjątkowego. I taka rzeczywiście jest. Rzeczona wyjątkowość zaczyna się już na tym, że jest to zasadniczo najstarsze pieczywo świata, o którym mowa jest już w Biblii. Sama jej nazwa wywodzi się z języka hebrajskiego i do tej pory w zagranicznych przepisach funkcjonuje jako challah. Tak, tak – sama również byłam niepocieszona dowiedziwszy się, że chałka nie jest wypiekiem charakterystycznym tylko dla Polski… Znają ją również doskonale w innych częściach świata – w Czechach choćby to vánočka, w Grecji – tsoureki. Do tej pory w kulturze żydowskiej chałka jest ważnym elementem praktyk religijnych a w zależności od święta, jakiemu podanie na stół chałki towarzyszy, nadaje się jej różne kształty i przygotowuje z różnej ilości splotów. Ale! Jakkolwiek chałka nie ma może rodowodu polskiego, niewątpliwie dołożyliśmy coś od siebie do jej obecnego, tak dobrze znanego kształtu. Czytając o tradycyjnych challah natknęłam się bowiem na informację, że w obecnym kształcie pieczywo to zaczęło występować dopiero ok. XV wieku a charakterystyczny pleciony kształt powstał w wyniku przenikania się zwyczajów kulinarnych z kulturami wschodniej Europy, gdzie w podobny sposób zaplatało się przecież kołacze. Mamy zatem swoje “trzy grosze” w imponującym wyglądzie chałki! Tradycyjne chałki raczej rzadko występują również z kruszonką. Zazwyczaj jest to sezam lub mak a samo ciasto jest zdecydowanie mniej słodkie od chałki nam znanej. Ze względu na obwarowania religijne, chałka żydowska przygotowywana jest również na wodzie nie zaś jak nasza dzisiejsza – na mleku i już z samego tego faktu wynikać będą oczywiste różnice w smaku pieczywa.
Wbrew pozorom, wykonanie chałki w domu wcale nie jest tak trudne jak mogłoby się wydawać. Owszem, potrzeba nieco cierpliwości ale praca z tym ciastem jest naprawdę przyjemna i raczej bezproblemowa. Jak w przypadku każdego drożdżowego, trzeba mu po prostu dać czas. I to nie tylko bierny czas – na wyrastanie, ale również ciasto wyrabiając. Bo właśnie w długim czasie wyrabiania leży cała tajemnica chałki. Wyrabiać należy ją co najmniej 20 minut – to właśnie zapewni nam odpowiednią, charakterystyczną strukturę i sprawi, że będziemy mieli chałkę a nie ładnie zaplecione ciasto drożdżowe.
Chałka przygotowana według tego przepisu wspaniale się również przechowuje. W zupełnie magiczny dla mnie sposób smakuje równie dobrze na drugi a nawet i trzeci dzień po upieczeniu. Jeśli okaże się, że w Waszym domu znika jednak zbyt wolno (w co szczerze wątpię), cudownie nada się do przygotowania tostów francuskich czy na chałkowe sucharki.
Podany przepis to proporcja na dwie chałki.
- 500 g mąki pszennej
- 200 ml lekko ciepłego mleka
- 25 g drożdży świeżych (lub 8 g suchych)
- 1 jajko + 1 żółtko
- 1/2 łyżeczki soli
- 5 łyżek cukru
- 4 łyżki roztopionego masła
- dodatkowo: jajko do posmarowania, kruszonka/mak/sezam do posypania chałki
- Drożdże instant wymieszać z mąką lub, jeśli korzystamy ze świeżych - zrobić rozczyn aż drożdże zaczną pracować. Połączyć z resztą składników i zagnieść elastyczne, dość luźne ciasto, w razie potrzeby podsypując niewielką ilością mąki. Wyrabiać co najmniej 20 minut.
- Z wyrobionego ciasta uformować kulę i przełożyć do dużej miski. Odstawić w ciepłe, nieprzewiewne miejsce pod przykryciem do podwojenia objętości - zajmie to ok 1-1,5 godz.
- Po tym czasie ciasto podzielić na dwie części, z każdej wydzielić kilka wałków do warkocza. Kawałki te powinny być grubsze na środku pasma i zwężone na końcach (zdjęcie poniżej).
- Zaplecioną chałkę przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i przykryć lnianą ściereczką do ponownego wyrośnięcia na 30-40 minut. W tym czasie piekarnik nagrzać do 180C.
- Wyrośniętą chałkę posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać kruszonką, makiem lub sezamem. Chałki piec pojedynczo 30-35 minut, studzić na kratce.
Ciasto po wyrobieniu będzie dość luźne, w miarę możliwości starajmy się nie dodawać zbyt dużo mąki by niepotrzebnie go nie “dociążać”.
W przepisie celowo zaznaczyłam, że miska, którą przeznaczycie do wyrastania ciasta powinna być duża… Sami zobaczcie dlaczego:
Po wyrośnięciu, ciasto dzielimy na wałeczki, z których następnie zaplatamy chałkę. Ważne, by zwężały się one na końcach – nawet bardziej niż te tu moje – zapewni to, że gotowa chałka będzie ładnie wyrośnięta na środku.
Gotową chałkę przykrywamy ściereczką i odstawiamy do ponownego wyrośnięcia…
A po chwili… znowu niespodzianka! Nawet taka pozaplatana nie przestaje rosnąć!
Najlepsza jeszcze ciepła, ze świeżym masłem! Komu kawałek?
17 komentarzy
Wypieki Beaty
23 września, 2016 at 12:19Piękna ta twoja chałeczka :)
Monika
24 września, 2016 at 12:51Dziękuję! Naprawdę polecam bo jednak taka samodzielnie zrobiona zawsze smakuje najlepiej! Pozdrawiam!
Anita
23 września, 2016 at 12:34O matko, jaka cudowna!! Pamietam, ze zawsze jak bylam w dziecinstwie chora to babcia przynosila mi chalke wlasnie. Tego smaku sie nie zapomina, az chyba sama sprobuje upiec.
Monika
24 września, 2016 at 12:50Anito, tym bardziej musisz teraz sama taką zrobić! :-) Pozdrawiam serdecznie!
Goswi
2 października, 2016 at 08:33Ciasto zrobione z 2 porcji, piekarnik się grzeje. 2 chały z kruszonką wyrastają.
Goswi
2 października, 2016 at 15:55Chałki cudowne w smaku. Z tego przepisu będzie wspaniały placek drożdżowy. Jedna zjedzona na późniejsze śniadanie. Mąż się śmiał szkoda że wcześniej jej nie upiekłam, bo bym piekła co tydzień. Bratanica( 25 lat)stwierdziła, że to najlepsza chałka jaką jadła w życiu.
Dzięki za wspaniałe przepisy. Kolejny wpisał się na stałe w nasze menu. Dla mnie ta chałka to wspomnienie rodzinnej tradycji ponieważ jedliśmy pieczoną przez nestorkę domu w wigilię a reszta jaka została czekała do nowego roku. Jedliśmy na śniadanie z masłem. Niestety nie miałam przepisu, a ta bardzo jest podobna w smaku
Był to symbol dobrobytu w domu. Od tego roku będzie z powrotem na wigilijnym stole.
Monika dziękuję.
Monika
2 października, 2016 at 19:05A wiesz, że właśnie miałam pisać do Ciebie jak wyszły? :-) Właśnie usiadłam do komputera i strasznie żałowałam, że nie widziałam Twojej wiadomości wcześniej żeby móc trzymać kciuki! Twój komentarz to chyba jeden z najważniejszych jakie kiedykolwiek usłyszałam – naprawdę aż mnie ciarki przeszły, że mogłam pomóc przywrócić do życia tak piękną rodzinną tradycję – to jest tak prawdziwa, niesamowita wartość żeby takie rzeczy pamiętać i przekazywać dalej. Naprawdę bardzo piękna symbolika – szkoda, że tak mało dziś takich. I że tak mało jest takich kobiet jak Ty właśnie, które tych receptur szukają, wkładają swój czas, serce i pracę i wypełniają takimi smakami i wspomnieniami dom – moje trzymanie kciuków na nic nie było tu potrzebne, ogromne wyrazy uznania dla Ciebie kochana! Pozdrawiam Ciebie i całą Waszą rodzinę!
Goswi
9 października, 2016 at 14:16Dziękuję za pozdrowienia i miłe słowa. Chałki zjedzone do ostatniego okruszka. Ostatnie śniadanie z chałką i kawą zbożową z mlekiem mieliśmy w środę.
Pozdrowienia dla całej rodziny
click to find out more
4 grudnia, 2016 at 06:15I am truly thankful to the holder of this website who has shared this enormous piece of writing at here.|
read this post here
5 grudnia, 2016 at 22:32I loved as much as you’ll receive carried out right here. The sketch is tasteful, your authored material stylish. nonetheless, you command get got an edginess over that you wish be delivering the following. unwell unquestionably come further formerly again as exactly the same nearly a lot often inside case you shield this increase.|
Highly recommended Online site
6 grudnia, 2016 at 00:59It’s nearly impossible to find well-informed people on this subject, but you seem like you know what you’re talking about! Thanks|
these details
6 grudnia, 2016 at 06:28Its like you read my thoughts! You seem to grasp so much about this, such as you wrote the e book in it or something. I believe that you just could do with some % to drive the message house a bit, but other than that, that is excellent blog. A great read. I’ll definitely be back.|
Gosia
25 września, 2017 at 18:48Witam,a ja chciałabym zapytać o przepis na tę kruszonkę?Pewnie to proste ale chciałabym wypróbować a nie wyobrażam sobie chałki bez tej kruszonki,
pozdrawiam.
Gosia
27 września, 2017 at 12:38Chałka zrobiona i zjedzona.Przepis na kruszonkę wzięłam z innej strony.Bardzo pomocne było zaznaczenie żeby conajmniej 20min wyrabiać.Po tych minutach ciasto magicznie przestało się kleić.Chałka bardzo dobra.
Gosia
24 stycznia, 2018 at 08:44Chałka na stałe zagościła w naszej kuchni.Córka mi pomaga i robimy 5 lub 6 małych chałeczek. Przepis bardzo pyszny,tylko 2 łyżki cukru więcej daje. Teraz się przymierzam do ciasta pszczółki.
Pozdrawiam.
Marcelina
16 kwietnia, 2018 at 19:02Robiłam ją dzis.Przepyszna!!!!!!..Dzieci wręcz rzucily sie na jeszcze ciepłą chałkę i zniknęła bardzo szybko z talerza. Duuuużo lepsza-bez porównania, od tych kupowanych w najlepszych piekarniach.Warto spróbować chociaż raz ją upiec a z pewnosia bedziecie ją częściej piec.U mnie kolejny przepis ktory na stałe zagosci w mojej kuchni. :)
Lala
30 października, 2020 at 08:10Najlepsza chałka jaka jadłam, tak samo myślą pozostali domownicy i goście. Lepsza niż ta która od wieków piecze moja teściowa i to jaki pierwszy zauważył mój mąż :) Na drugi dzień jest również pyszna. Piekłam 30 minut by jej nie wysuszyć i to był idealny czas.