27 Desery

Magiczne ciasteczka anyżowe według przepisu z 1985 roku

anyżki

Zacząć trzeba od tego, że anyż obojętnie w jakiej postaci – uwielbiam. Za aromat, za wygląd, za charakterystyczny smak. I choć dla wielu jest on przyprawą stosowaną głównie w okresie świątecznym, dzisiejsze ciasteczka – anyżki są dla mnie przekąską do kawy absolutnie całoroczną. No tym bardziej, kiedy pogoda w maju przywodzi na myśl zaawansowaną jesień! Takie ciasteczka wiele osób z pewnością pamięta z dawnych lat, sprzedawano je kiedyś w każdej niemal cukierni. W ostatnim czasie wydaje się, że stracić musiały nieco na popularności, bo widziałam je chyba tylko w jednym już miejscu, takim “z tradycjami”. Ponieważ poprzedni właściciele cukierni nie doczekali się dzieci, po ich śmierci biznes przeszedł w spadku w ręce kuzyna – pana Mirka, który o swoim nowym fachu nie miał bladego pojęcia. Miał za to dobre chęci, a ponieważ lokal dobrze jednak prosperował i miał oddanych klientów, pan Mirek postanowił trzymać się najpewniejszej w świecie strategii biznesowej – niczego nie ruszać, skoro działa! Wszystko robią zatem w zakładzie tak jak za poprzednich właścicieli, nawet grafik wypieków dla poszczególnych zmian pozostał ten sam. Próżno szukać u pana Mirka bezglutenowych ciast czy fikuśnych deserów jak wyjetych z Instagrama i zapewnia mu to tyle samo oddanych klientów, co takich co to się pokręcą, popatrzą i wyjdą z pustymi rękami. Moda często zatacza koło więc kto wie – może i takie staroświeckie wypieki wrócą jeszcze do łask a pan Mirek zbije swój wyczekany majątek? anyżki

Anyżki to leciutkie, małe biszkopciki z charakterystyczną, bladą “czapeczką”. Wyglądają jak lukrowane, choć wcale nie są. Za każdym razem, gdy wyjmuję blachę anyżków z pieca, ogarnia mnie taka sama radość na widok białych czapeczek, które pojawiły się w trakcie pieczenia. Takie biszkopciki to moim zdaniem doskonały dodatek do popołudniowej filiżanki kawy. Żaden tam deser popisowy, zupełnie zwykłe słodkości, które jednak zapadają w pamięć. Ponieważ niczym się ich nie nadziewa, doskonale się przechowują – najlepiej rzecz jasna w szczelnie zamkniętym pojemniku jeśli chcemy by zachowały chrupkość. Osobiście najlepiej smakują mi jednak właśnie na drugi dzień, kiedy nieco robią się mniej kruche. Ponieważ są malutkie i zupełnie nieskomplikowane w przygotowaniu, wychodzi ich zawsze licząc na blachy. Kto chce spróbować po raz pierwszy, z powodzeniem może przygotować ciasteczka z połowy podanych poniżej proporcji. I chociaż piszę, że przygotowanie tych ciastek jest nieskomplikowane, to coś za coś – trzeba sobie na nie poczekać. Żeby uzyskać charakterystyczny kształt grzybka, ciasto na anyżki musi się suszyć przez dobrych kilka godzin, najlepiej przez całą noc. Nie mam broń Boże na myśli suszenia w piekarniku, bo taki proces nie byłby wart ani zachodu ani wydatku. Po prostu wieczorem małe kleksy ciasta wyciskamy na blachę i fajrant – idziemy spać. Rano, po obudzeniu masa powinna być w dotyku zupełnie sucha. Blachę wystarczy już tylko włożyć do piekarnika na 12-15 minut i gotowe – wyjmiemy z pieca górę pachnących anyżem ciasteczek jeszcze przed poranną kawa! Czy można bardziej produktywnie rozpocząć dzień?!

Anyżki
Write a review
Drukuj
Składniki
  1. 4 jajka
  2. 300 g cukru
  3. 300 g mąki
  4. 2 łyżeczki zmielonego anyżu
Wykonanie
  1. Jajka ubić z cukrem do białości. Stopniowo dodawać mąkę przesianą z anyżem. Masa powinna wyjść gęsta.
  2. Blachę do pieczenia wyłożyć pergaminem lub obsypać mąką. Za pomocą łyżki lub najlepiej - szprycy cukierniczej wyciskać niewielkie krążki, zostawiając pomiędzy każdym nieduży odstęp.
  3. Tak przygotowane zostawić na całą noc do obeschnięcia.
  4. Po 6-7 godzinach, gdy masa z zewnątrz będzie sucha w dotyku, ciasteczka włożyć do pieca nagrzanego do 160 C na ok. 15 minut aż baza ciasteczek zacznie się rumienić.
http://www.kuchennykredens.pl/

Mogą zainteresować Cię również

27 komentarzy

  • Reply
    Pat
    9 maja, 2017 at 14:29

    Znam te ciasteczka w wersji z olejkiem anyżowym.

  • Reply
    mimi z piernikowa
    17 maja, 2017 at 12:41

    jakiej wielkości były jajka?

  • Reply
    Ewa KK
    27 lipca, 2017 at 13:54

    Witaj, Mam pytanie. Robiłam ciasteczka dwa razy i niestety nie wychodzi mi “Biała czapeczka”, a raczej anyżowe biszkopciki. Co robię źle?

    • Reply
      Monika
      29 lipca, 2017 at 05:31

      Oj, to ewidentnie się nie dosuszyły przed włożeniem do pieca albo temperatura była za wysoka i zbyt raptownie urosły. Jak długo się suszyły? Czy można było dotknąć je przed pieczeniem palcem i była taka jakby skorupka, czy wciąż się “mazały”? Inna sprawa to piekarnik – każdy grzeje trochę inaczej i jeśli Twój ma tendencję do przegrzewania to sugerowałabym odrobinę zmniejszyć temperaturę – najwyżej będą się piekły chwilę dłużej.

      Nie poddawaj się, ten efekt naprawdę jest powalający! Mnie również za pierwszym razem nie wyszła czapeczka – trzeba je wziąć na wyczucie ;-)

      Pozdrawiam serdecznie!

  • Reply
    Ania N
    9 grudnia, 2017 at 09:05

    Znam ten przepis od mojej babci. Ciasteczka “od zawsze” gościły w naszym domu dokładnie w takiej wersji jaką pani opisała. Faktycznie kluczowe jest suszenie i delikatne pieczenie. Zastanawia mnie tylko jeden fakt – moja babcia ubijała zawsze jajka najpierw nad gorącą parą a później jeszcze na zimno ale czy to faktycznie coś zmienia? Nie wiem ;) Pozdrawiam

  • Reply
    Ewelina
    22 grudnia, 2017 at 06:48

    Ja właśnie kończę piec i uprzejmie donoszę, że białej czapeczki również brak ;) Spróbuję kiedyś raz jeszcze i może wtedy się uda.

    Pozdrawiam i życzę spokojnych, zdrowych Świąt!

  • Reply
    Magda
    23 grudnia, 2017 at 07:49

    A ja zrobiłam 1raz i wyszły idealnie :) :) :)

    • Reply
      Monika
      29 grudnia, 2017 at 19:33

      Cudowne wieści!! Bardzo się cieszę! Sekret tych czapeczek tkwi w odpowiednio długim podsuszeniu przed pieczeniem – teraz, przy włączonym ogrzewaniu w domu zdecydowanie o to łatwiej. Mam nadzieję, że ciasteczka smakowały! Pozdrawiam serdecznie!

  • Reply
    Karo!a
    17 lutego, 2018 at 21:12

    Witam :)
    Przymierzam się do upieczenia tych jakże uroczych ciasteczek. Jednak ilość cukru użyta w przepisie trochę mnie odstręcza. Jak Pani sądzi, ciasteczka mocno ucierpią, gdy dodam 200 zamiast 300 g cukru? Pozdrawiam serdecznie.

    • Reply
      Monika
      1 marca, 2018 at 21:54

      Nie tylko ciasteczka nie ucierpią, ale i trochę mniej nasza talia ;-) Można dodać 200 g :-)
      Trzymam kciuki żeby wyszły pyszne!

    • Reply
      Kasia
      3 maja, 2018 at 12:17

      Można dodać ksylitol będzie zdrowiej o mniej kalorycznie ?

  • Reply
    Agnieszka
    17 czerwca, 2018 at 23:35

    Anyż gwiaździsty czy biedrzeniec ?

  • Reply
    Ewa
    29 stycznia, 2020 at 11:09

    Czy zamiast maki pszennej mozna uzyc ryzowej i ziemniaczanej? Jaki polecilaby Pani zamiennik bezglutenowy? :)

  • Reply
    DANKA
    20 października, 2020 at 12:00

    Świetne ciasteczka z mojego dzieciństwa. A ten zapach! CUDOWNY, taki idealny na jesienne chłody. “Czapeczka” wychodzi, ale w moim przypadku suszenie trwa całą dobę.
    Dziękuję za przepis.

  • Reply
    Anna
    5 grudnia, 2020 at 11:19

    Suszyłam jedną partię 10 godzin, drugą całą dobę. Za każdym razem wyszły małe twarde placuszki bez czapeczki. Poszperałam w swoich szpargałach i znalazłam przedwojenny przepis mojej babci, w którym dodatkowo jest 1/2 łyżeczki soli rogowej czyli amoniaku. Pamiętam, że te robione przez babcię były wyrośnięte jak na Pani zdjęciach. Pozdrawiam

    • Reply
      Wanda
      6 stycznia, 2021 at 10:53

      Anno, to może jest kluczowy składnik?! W moim przypadku ciasteczka mimo gęstej konsystencji z czasem rozchodzą się na boki podczas suszenia. Po tym procesie, kiedy są solidnie podwyższone wkładam do piekarnika i piekę ale nie rosną i nie pojawia się biały kapelusz. Przypominają biszkopty i bardzo im daleko do zgrabnych, wyrośniętych ciasteczek z czapeczkami ze zdjęcia.

    • Reply
      Wanda
      6 stycznia, 2021 at 10:54

      Może to jest kluczowy składnik?! W moim przypadku ciasteczka mimo gęstej konsystencji z czasem rozchodzą się na boki podczas suszenia. Po tym procesie, kiedy są solidnie podwyższone wkładam do piekarnika i piekę ale nie rosną i nie pojawia się biały kapelusz. Przypominają biszkopty i bardzo im daleko do zgrabnych, wyrośniętych ciasteczek z czapeczkami ze zdjęcia.

    • Reply
      Wanda
      6 stycznia, 2021 at 10:55

      Może to jest kluczowy składnik?! W moim przypadku ciasteczka mimo gęstej konsystencji z czasem rozchodzą się na boki podczas suszenia. Po tym procesie, kiedy są solidnie podwyższone wkładam do piekarnika i piekę ale nie rosną i nie pojawia się biały kapelusz. Przypominają biszkopty i bardzo im daleko do zgrabnych, wyrośniętych ciasteczek z czapeczkami z fotografii.

    • Reply
      Wanda
      6 stycznia, 2021 at 10:56

      Może to jest kluczowy składnik?! W moim przypadku ciasteczka mimo gęstej konsystencji z czasem rozchodzą się na boki podczas suszenia. Po tym procesie, kiedy są solidnie podwyższone wkładam do piekarnika i piekę ale nie rosną i nie pojawia się biały kapelusz. Daleko im do zgrabnych, wyrośniętych ciasteczek z czapeczkami z fotografii.

    • Reply
      Wanda
      6 stycznia, 2021 at 10:56

      Może to jest kluczowy składnik?! W moim przypadku ciasteczka mimo gęstej konsystencji z czasem rozchodzą się na boki podczas suszenia. Daleko im do zgrabnych, wyrośniętych ciasteczek z czapeczkami z fotografii.

    • Reply
      Wanda
      6 stycznia, 2021 at 10:56

      Może to jest kluczowy składnik?!

  • Reply
    Wanda
    6 stycznia, 2021 at 10:52

    Anno, to może jest kluczowy składnik?! W moim przypadku ciasteczka mimo gęstej konsystencji z czasem rozchodzą się na boki podczas suszenia. Po tym procesie, kiedy są solidnie podwyższone wkładam do piekarnika i piekę ale nie rosną i nie pojawia się biały kapelusz. Przypominają biszkopty i bardzo im daleko do zgrabnych, wyrośniętych ciasteczek z czapeczkami ze zdjęcia.

  • Reply
    Suzy
    6 stycznia, 2021 at 18:33

    Mi też czapka nie wychodzi , mimo że ciasta są suche ,wychodzą biszkopciki

  • Reply
    Pati
    14 marca, 2021 at 10:04

    Przy dwóch blachach z tej ilości ciasta, pierwsza była trochę testowa – na niej nie wyszły mi czapeczki. Na drugiej podważyłam delikatnie brzegi skorupek od papieru do pieczenia, co pozwoliło ciastu pod spodem spokojnie unieść je w piekarniku. Niezależnie od wyglądu, smakują cudownie.

  • Reply
    pinio
    6 listopada, 2021 at 11:17

    Ciekawe, czy wszystko jedno jaki anyż mamy na myśli: biedrzeniec anyż, nasz europejski, czy tzw. anyż gwiazdkowy (pochodzący z pd.wsch. Azji), a może każdy jedt hefnakowo dobry?

  • Reply
    jaga
    29 kwietnia, 2023 at 09:33

    Zrobiłam wszystko dokładnie jak w przepisie.Nie ma ani jednego kapelusza.Tak ciasteczka podczas suszenia się rolewają.A co najgorsze słodkie niesamowicie

  • Reply
    Iwonka
    20 grudnia, 2023 at 16:37

    Ja mam przepis 6 jajek, 40 dkg cukru, 50 dkg mąki, 1 paczka anyżu. Jajka z cukrem utrzeć na pianę (15 minut).
    Następnie ucierać 15 minut na ciepło (na gazie lub parze). Ucieram drewnianą pałką. I jeszcze 15 minut na zimno tj. łącznie 45 minut.
    Następnie partiami dodaje się mąkę wymieszaną z anyżem. Wymieszać.
    Na lekko posmarowaną tłuszczem (lub wyłożoną papierem) blachę kładzie się łyżką ciastka. Gdyby ciasteczka rozlewały się przy kładzeniu na blachę to dodać troszkę mąki. Przygotowane ciasteczka odstawia się w ciepłe miejsce np.na ogrzewaną podłogę do następnego dnia. Dobrze wyschnięte ciastka można swobodnie dotykać palcem i nic im się nie dzieje.

    Po 24 godzinach (minimum 12 godzin) odpieka się ciasteczka przy słabym ogniu do koloru jasno żółtego 160 stopni 15 minut. Nie dopuścić do zrumienienia, bo stwardnieją.

  • Dodaj komentarz

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.