Dziś po raz pierwszy zorientowałam się, że lato już nieubłaganie za nami i nawet jeśli zdarzą się jeszcze cieplejsze, słoneczne dni – będą już jedynie chwilowym wybrykiem jesieni.
Jakkolwiek jesień to jedna z moich ulubionych pór roku (jeśli jest sucha i słoneczna!) to jednak muszę przyznać, że tegoroczne lato minęło mi zdecydowanie zbyt szybko. Aż chciałoby się je jeszcze na chwilę zatrzymać, przedłużyć jakoś wspomnienie tych kolorowych, ciepłych poranków. Bo to poranki właśnie jesienią i zimą są dla mnie najtrudniejsze. Ciężko jest wyjść spod cieplutkiej kołdry gdy w mieszkaniu panuje rześki chłód a za oknem zamiast ciepłych promieni słońca tylko szare, zgaszone niebo lub co gorsza – dudniący o parapet deszcz.
Ma to oczywiście swój niewątpliwy urok bo jesień w ogóle jest taka „przytulna”, jednak rankami ciężko o pozytywne nastawienie i energię która towarzyszy tej porze dnia w miesiącach letnich. Tym bardziej istotne staje się zatem wspomaganie takich poranków pysznym i przede wszystkim – ciepłym śniadaniem. O tak, ciepłe śniadanie jesienią i zimą to, przynajmniej dla mnie – absolutna podstawa by dobrze rozpocząć dzień. Dla takiego porannego rytuału jestem gotowa, bez chwili wachania poświęcić te dodatkowe 20 minut snu – zapewniam, że warto. Wraz z kubkiem parującej herbaty lub kakao, otulona ciepłym szlafrokiem i melodyjnymi dźwiękami piosenek Loiusa Armstronga cichutko pobrzmiewających w tle jestem gotowa cieszyć się każdym jesiennym dniem już od świtu.
Dzisiejszy pomysł na śniadanie, czyli omlet biszkoptowy ma jeszcze jedną zaletę – produkty potrzebne do jego wykonania z pewnością macie w domu (co jest zbawieniem w poranki, gdy nagle okazuje się, że w całym domu nie ma kromki pieczywa a płatki owsiane się skończyły) no i dodatki do niego możecie modyfikować wedle własnych upodobań. Ja omlet biszkoptowy najbardziej lubię w wersji z cukrem pudrem i owocami, czasem też z syropem malinowym. Równie dobrze smakować jednak będzie polany miodem czy konfiturą a nawet sosem czekoladowym. Dziś wersja ze świeżymi malinami i borówkami – tak na ostatnie wspomnienie lata. Polecam!
- 2 duże jajka
- 2 łyżki mąki
- mała szczypta soli
- łyżeczka cukru
- pól łyżeczki masla
- cukier puder
- świeże owoce
- sos czekoladowy lub syrop malinowy
- miód
- Białka oddzielic od żółtek, dodać szczyptę soli i ubić na sztywną pianę.
- Żółtka ubić z cukrem i wymieszać z mąką. Powstałą masę wmieszać delikatnie w ubitą pianę z białek i dokładnie połączyć.
- Na patelni o niezbyt dużej średnicy rozgrzać odrobinę masła i wylać gotową masę jajeczną. Od czasu do czasu boki podważyć szpatułką od patelni sprawdzając stopień wysmażenia.
- Gdy omlet nabierze złotego koloru, pomagając sobie talerzem - przewrócić na drugą stronę i smażyć chwilę do ścięcia masy.
- Podawać gorący z dowolnymi dodatkami i przybraniem.
14 komentarzy
Anonim
29 września, 2015 at 21:06Pychotaaa!!!
Goswi
22 lipca, 2016 at 18:11Babcia mojego męża taki robiła, ale pewnie z podwójnej porcji gdyż smażyła w garnku.W niedzielę zrobię na śniadanie mojemu mężowi.
Monika
22 lipca, 2016 at 20:29Ja też właśnie z dzieciństwa taki pamiętam -takie śniadanie no to był prawdziwy rarytas! Jak zresztą wszystko na słodko dla dziecka ;-) Na pewno sprawisz tym humor mężowi na cały dzień! Z podanej na blogu proporcji robię omlet na patelni o średnicy ok 20 cm – on musi być grubszy niz taki zwykły omlet bo dzięki ubitym białkom w konsystencji to będzie taka pianka. Daj koniecznie znać jak wyszło :-) Świetnie smakuje z owocami, ale też z konfiturą, miodem czy czekoladą :-) Pozdrawiam Was serdecznie!
Goswi
10 sierpnia, 2016 at 20:58Lata nie czułem tego zapachu w kuchni- oto słowa męża wchodzącego na śniadanie do kuchni. Do omletu posypanego cukrem pudrem podałam leśne jeżyny. Całe śniadanie wspominaliśmy zapomniane potrawy naszych babć. Na koniec bardzo mąż podziękował i powiedział że sprawiłam mu wielką radość.
Przeczytałam cały blog- jest bardzo twórczy, przepisy stare i często zapomniane. Na pewno będę tu zaglądać bardzo często. Dziękuję i pozdrawiam
Monika
13 sierpnia, 2016 at 21:18Kochana, nawet nie wiesz jaką radość sprawiłaś mi swoim komentarzem! Jeśli kiedykolwiek przemknie mi przez myśl, by zamknąć podwoje Kuchennego Kredensu z pewnością wrócę do tego komentarze i puknę się w czoło, bo przeczytać TAKIE słowa to chyba największa motywacja <3 Strasznie się cieszę, że mogłam przyczynić się do tego byście tak mile spędzili razem poranek - omlet z jeżynami musiał smakować cudownie! Pozdrawiam Was oboje cieplutko!
omlet
26 września, 2016 at 21:48Dziś zrobiłam – pycha! Świetny przepis, łatwe wykonanie:)
Monika
26 września, 2016 at 22:23Wspaniale! Bardzo, bardzo się cieszę, że omlet wyszedł i smakował i ślicznie dziękuję za odwiedziny!! Pozdrawiam!
Virtual server
2 grudnia, 2016 at 06:38Ja swуj omlet biszkoptowy pokroiіam w kawaіki niczym pizze, bo w takiej formie lubi± go zajadaж moje dzieci.
have a peek at this site
5 grudnia, 2016 at 21:24Wow that was odd. I just wrote an extremely long comment but after I clicked submit my comment didn’t show up. Grrrr… well I’m not writing all that over again. Anyway, just wanted to say fantastic blog!|
simply click the up coming webpage
6 grudnia, 2016 at 01:21Hello, Neat post. There is an issue along with your web site in internet explorer, could test this? IE still is the marketplace leader and a good element of other people will miss your wonderful writing due to this problem.|
great post to read
6 grudnia, 2016 at 04:44Hey! I know this is kinda off topic however I’d figured I’d ask. Would you be interested in trading links or maybe guest writing a blog post or vice-versa? My blog discusses a lot of the same subjects as yours and I think we could greatly benefit from each other. If you are interested feel free to shoot me an email. I look forward to hearing from you! Fantastic blog by the way!|
Bianka
22 grudnia, 2017 at 23:36Ooch. Omlety kocham ale niestety jedynie podczas poznych niedzielnych sniadan sa mozliwe. Przed praca, o 5 rano, na dzwiek miksera sasiedzi mogliby zareagowac malo przyjaznie ?
Krupeczka
23 kwietnia, 2020 at 10:30Znam ten przepis od dziecka. Nauczyła mnie go babcia i już jako 10-letnia dziewczynka samodzielnie go wykonywałam. Babcia do ciasta dodawała jeszcze 3 łyżki stołowe mleka. Taki omlet nazywała “grzybek”. Z czasem ja zaczęłam go robić na ostro, czyli bez cukru, a z solą i smażonymi pieczarkami z cebulą doprawione pieprzem. Z pieczarkami robiłam dwie wersje; a) pieczarki duszone zmieszane z ciastem i w całości smażone na patelni, b) omlet smażony osobno, a duszone pieczarki z cebulą na wierzch. obie wersje wbrew pozorom różnią się smakiem
Natasza
15 października, 2020 at 20:17Dokładnie taki omlet robiła mi babcia i przekazała mi przepis. Przepis różni sie tylko jedną rzeczą – do ubitej piany dodaje się najpierw mąkę a potem żółtka, pewnie dlatego, że nie dodaje się w ogóle cukru. U nas omlet polewa się konfiturą, która za zwyczaj sama w sobie jest słodka. Kilka razy przygotowałam omlet znajomym, których gościłam na śniadaniu. Zdziwieni byli, że omlet może być na słodko i taki puszysty! Zawsze powtarzam, że to stary przepis rodzinny. W ten weekend spróbuję wersje z cukrem ;)