Baba drożdżowa to wypiek, bez którego wiele osób nie wyobraża sobie Wielkanocnego stołu. Ja do takich osób nie należę i bez większego trudu taki stół wyobrazić sobie mogę. Gdyby zabraknąć miało babki ucieranej no to już byłby jakiś tam kryzys, bo te po prostu uwielbiam, ale drożdżowa? Żadna tam znowu sprawa! Zjeść taką owszem, zjem ale czy jest czy nie ma większej mi różnicy to nie robi. Na świątecznym stole znajduje się przecież taka ilość rozmaitych, słodkich wypieków, że poczciwa babka drożdżowa nie stanowi już takiego rarytasu. Postanowiłam sobie zatem jakoś w tym roku babkę uatrakcyjnić. Tym bardziej, czytając takie rozpalające wyobraźnię opisy jak ten Tadeusza Żakieja:
Pieczenie bab wielkanocnych było wydarzeniem pełnym emocji i można by je nazwać pewnego rodzaju “misterium”. Kucharka, pani domu i wszystkie “domowe” kobiety zamykały się w kuchni na klucz. Mężczyznom wstęp był wzbroniony. Najbielszą mąkę pszenną przesiewano przez gęste sito, w donicach ucierano setki (!) żółtek z cukrem, rozpuszczano w wódce szafran, mielono migdały, przebierano rodzynki i tłuczono w moździerzach wonną wanilię, robiono z drożdży zaczyn. Nałożone do form babowych ciasto nakrywano lnianymi obrusami, gdyż “zaziębiona” baba nie rosła i miała zakalec. Uszczelniano więc, w obawie przed przeciągami, okna i drzwi kuchni.
Odpowiednio wyrośnięte baby wsadzano ostrożnie do pieca piekarskiego. Wreszcie, gdy na drewnianej łopacie wyjmowano je z gorących czeluści piekarnika, nierzadko w kuchni rozlegały się dramatyczne okrzyki i płacz: zanadto przyrumieniona lub “usiadła” baba była kompromitacją. Wyjęte z pieca baby kładziono najostrożniej na puchowych pierzynach, by stygnąc nie zgniotły się.
Przyznam, że czytając te opisy to całe chuchanie i dmuchanie na ciasta nie zdziwiło mnie w ogóle biorąc pod uwagę ilości składników, które receptury na nie wymagały (przepisy na wielkanocne baby opierają się zazwyczaj na 1 kg mąki!) i które w razie niepowodzenia poszłyby na zmarnowanie! Obiecałam sobie nawet pomyśleć o tym następnym razem gdy przyjdzie mi do głowy popaść w rozpacz nad opadniętym biszkoptem – taki incydent wydaje się godny co najwyżej wzruszenia ramionami w porównaniu z opadniętą babą z 40 jaj, na którą ciasto wyrabiało się godzinami! Też bym się chyba zamknęła w kuchni na klucz, bo w razie niepowodzenia człowiek z tego nieszczęścia jeszcze by w afekcie jakieś przestępstwo popełnił!
Szukając receptur na baby, które mogłabym wykonać w ramach naszego cyklu postanowiłam zacząć od słynnej baby szafranowej – w proporcjach przystosowanych do przeciętnej wielkości dzisiejszej formy do babki. Wyszła bardzo smaczna – leciutka, puchata, pięknie zabarwiona i pachnąca szafranem. Do środka dodać można jeszcze bakalii, zdecydowanie na pożytek baby, a z całą pewnością trzeba już ją solidnie polukrować. Nie tylko ze względu na smak (ciasto samo w sobie nie jest nadto słodkie), ale również dla zabezpieczenia ciasta drożdżowego przed obsychaniem. Ciekawostką, która w przypadku tego przepisu przyprawiła mnie o przyspieszone bicie serca był sposób przygotowania zaczynu. No spójrzcie tylko, żadnego cukru – za to piana z białek i żółtka! Na tym etapie miałam już co do sukcesu całego przedsięwzięcia spore wątpliwości ale o dziwo – zaczyn wyrósł wspaniale i proces w niczym ciastu nie zaszkodził!
Jak na drożdżową babkę, ciasto jest naprawdę godne polecenia! Już wkrótce zapraszam również po przepisy na babki nie-drożdżowe, takie jakie osobiście lubię najbardziej!
- 450 g mąki
- 200 ml mleka
- 25 g świeżych drożdży
- 5 żółtek + 1 białko
- 70 g cukru
- szczypta nitek szafranu
- 1/4 szklanki roztopionego masła
- Mąkę przesiać przez sito. Mleko zagotować. Szafran zalać odrobiną wrzątku lub spirytusem i odstawić na dwie do trzech godzin.
- 100 g mąki zalać wrzącym mlekiem i gdy nieco ostygnie (ale wciąż będzie ciepłe) dodać rozkruszone drożdże, pięć żółtek i pianę ubitą z jednego jajka. Wymieszać i przykryty ściereczką zaczyn odstawić w ciepłe, nieprzewiewne miejsce aż podrośnie na ok 30-40 minut.
- Po tym czasie dodać 300 g mąki, 70 g cukru, wywar z szafranu, opcjonalnie wanilię i zagniatać ciasto przez co najmniej 30 minut. Gdy odchodzi od ręki dodać stopione masło. bakalie i zagniatać kolejne 20-30 minut. Odstawić w cieple pod przykryciem do podwojenia objętości.
- Gdy ciasto podrośnie, przełożyć do wysmarowanej masłem i obsypanej mąką lub bułką tartą formy i ponownie pod przykryciem poczekać aż podrośnie i niemal wypełni formę.
- Wyrośniętą babę piec w 180 C (bez żadnego termoobiegu!) ok 40-50 minut. Jeszcze ciepłą babę ostrożnie wyjąć z formy. Podawać obsypaną cukrem pudrem lub polukrowaną.
3 komentarze
tynka
6 kwietnia, 2017 at 11:07Witaj :)
Ja z kolei BABKĘ drożdżową bardzo lubię. Kojarzy mi się z moją Babcią, która robiła NAJLEPSZĄ!
Ja niestety nie posiadam cierpliwości jakiej ciasto drożdżowe wymaga, niemniej zawsze staram się na Wielkanoc zrobić babę drożdżową z bakaliami :) :) Wciąż poszukując idealnego przepisu…bo przepisy mojej Babci zwykle były “na oko” ;p
Przepis zgarniam :)
I pędzę jeszcze po recepturę na mazurka, który wygląda obłędnie!!
Andrzej
9 kwietnia, 2017 at 11:27Spróbuję zrobić na Wielkanoc. Jestem dość nie typowym czytelnikiem bo niewiele zrobiłem wypieków. Stwierdzam, po Twoich przepisach, że gusty mamy podobne.
Gosia
26 marca, 2019 at 23:02Myślę, że to będzie zacne wykorzystanie szafranu, który mam. Tylko ważne pytanie (bo jakoś nie widzę nigdzie tej informacji) jakiej wielkości formy użyć (średnica i wysokość)? Z drożdzowymi ciastami ciężko mi się domyślić, bo rzadko je robię, a one jeszcze zwiększają swoje objętności… będę wdzięczna za wskazówki!